Nie zaskoczę moich starych (stażem) Czytelników informacją, że miniony tydzień przyniósł jeden taki temat, który od dziesięcioleci jest mi bardzo bliski i którym chętnie zająłby się w tym felietonie: to informacja o organizowaniu przez MEN w Łodzi, za pośrednictwem Urzędu Wojewódzkiego, Konferencji Samorządów Uczniowskich. Jednak o tym co leżało mi na sercu na etapie poprzedzającym jej przebieg napisałem już w ramach „komentarza redakcji”, zaś wszystko o jej przebiegu zobowiązuję się przekazać w relacji, którą – mam nadzieję – będę mógł opracować, w oparciu o materiał pozyskany podczas uczestniczenia w niej w roli obserwatora. No, chyba mnie wpuszczą…

 

A dzisiaj sięgnę do „zaległego” tematu – informacji z 13 lutego: „Koniec epoki Danuty Zakrzewskiej w łódzkiej OKE”. Powstała ona na podstawie zamieszczonego dzień wcześniej w „Dzienniku Łódzkim” artykułu Macieja Kałacha Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łodzi będzie miała nowego dyrektora za Danutę Zakrzewską, długoletnią szefową łódzkich matur”. Zachęcił mnie do tego zamieszczony dziś przez tego samego autora, na tej samej stronie internetowej, artykuł „Czterech kandydatów w konkursie na dyrektora Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. Pomyślałem, że zanim będę komentował powołanie nowego szefa tej instytucji oświatowej, podległej bezpośrednio władzy centralnej, nie bez powodu będzie przypomnienie tego nietypowego, jedenastoletniego okresu kierowania łódzką Okręgową Komisją Egzaminacyjna przez ową mieszkankę Łowicza, która do dnia tego awansu – 1 lipca 2008 roku – była dyrektorką Zespołu Szkół w Zdunach.

 

Jako że działo się to tak dawno, warto przypomnieć, iż lato tego roku nie tylko było upalne (w lipcu w Słubicach zanotowano temperaturę 33,7 st. C) i burzliwe, z licznymi niszczycielskim trąbami powietrznymi, ale było to także pierwsze lato rządów koalicji PO – PSL, po wygranych z PiS-em jesiennych wyborach poprzedniego roku. Ministrem edukacji została – jak ją „reklamował” premier Tusk – „genialna kobieta”, czyli Katarzyna Hall , która musiała w resorcie (i nie tylko) „posprzątać” po dwuletnich rządach poprzedników z LPR, czyli po tandemie: Roman Giertych – Mirosław Orzechowski. Ten drugi to, przypominam, niewielu wcześniej znany łodzianin (przed awansem był wiceprezydentem Łodzi u boku prezydenta Kropiwnickiego), wyniesiony na fotel wiceministra dzięki pewnym zbiegom okoliczności i – oczywiście – na każdym kroku deklarowanym poglądom, zgodnym z linią tej katolicko-ojczyźnianej partii.

 

Przypominam o nim, gdyż to jego inicjatywą było odwołanie ze stanowiska dyrektorki łódzkiej OKE znanej nam Wiesławy Zewald, (pod pretekstem niemożności sprawowania przez nią urzędu, spowodowanej… złamaniem nogi!) i wprowadzenie w grudniu 2006 roku na ten stołek Katarzyny Paluszewskiej-Jurkiewiczn – nikomu nieznanej nauczycielki matematyki ze SP nr 10 w Łodzi, ale działaczki LRP, która wcześniej bez powodzenia kandydowała z listy tej partii do Rady Miejskiej Łodzi. Dramaturgii temu zdarzeniu (żeby nie powiedzieć – kompromitacji) dodał fakt, że owa pani nie podjęła w zasadzie pracy i po kilku tygodniach – w styczniu 2007 roku – na własną prośbę, niespodzianie, zrezygnowała z tej funkcji, w zasadzie nie podejmując swych rzeczywistych obowiązków. Chwała jej za to – wszak miała odwagę przyznać się przed sobą, że zadanie przerosło jej kompetencje.

 

Wszystkich, których zainteresował wątek łódzkiej karuzeli kadrowej z okresu rządów w MEN ministra Romana Giertycha i jego ludzi z Ligi Rodzin Polskich odsyłam do źródeł „z tamtych czasów” („Społeczny Monitor Edukacji”, i post na  Belferblogu)

 

Teraz powracam do głównego nurtu – powołania latem 2008 roku Danuty Zakrzewskiej na dyrektorski fotel OKE w Łodzi. Jako nie tylko członkini, ale także (do czerwca 2026 roku) przewodnicząca powiatowych struktur PO w Łowiczu, miała w rządzącej wówczas partii na tyle mocną pozycję, że nie przeszkodziła jej w tym awansie nawet „aferka” sprzed roku w kierowanym przez nią liceum w Zdunach, kiedy to stwierdzono, że członkiem maturalnej komisji z języka angielskiego był nauczyciel, który nie posiadał certyfikatu egzaminatora.[Źródło: www.dzienniklodzki.pl

 

Płynęły lata, zmieniały się rządy i szefowe w MEN (po Katarzynie Hall nastała Krystyna Szumilas (18 listopada 2011 do 27 listopada 2013) i Joanna Kluzik-Rostkowska (27 listopada 2013 do 16 listopada 2015), a nawet koalicje rządzące – od listopada 2015 roku władzę zdobyła PiS i ministrem została Anna Zalewska – a Danuta Zakrzewska trwała na swym posterunku. W sumie 11 lat „z okładem” – ponad rok dłużej od wszystkich jej poprzedników razem wziętych!

 

Nie przeszkodziło jej nawet kandydowanie do Senatu (z listy PO) w wyborach parlamentarnych 2015 roku – w okręgu nr 25. (powiaty: kutnowski, łęczycki, łowicki, poddębicki) Mandatu nie zdobyła, ale posady także nie straciła. Wtedy! Przy okazji tych wyborów można było dowiedzieć się jak bardzo kompetentną i wszechstronnie wykształcona jest owa niedoszła pani senator. Oto fragment z tekstu Łowicz zasługuje na swojego przedstawiciela w Senacie”:

 

Ukończyła studia wyższe w zakresie pedagogiki, filologii polskiej, pomiaru dydaktycznego i egzaminowania, organizacji i zarządzania w oświacie i przemyśle. Jest także specjalistą w zakresie systemów zarządzania jakością ISO i TQM. Wciąż wzbogaca swoją wiedzę i doskonali umiejętności uczestnicząc w kursach i szkoleniach, biorąc udział w wizytach studyjnych w krajach europejskich (Niemcy, Węgry, Anglia, Belgia). [Więcej – www.lowicz24.eu]

 

I chociaż po owych, zwycięskich dla Zjednoczonej Prawicy, wyborach nowa władza nie pozostawiła na dotychczasowych stanowiskach nominatów poprzedników – przykładem odwołanie dotychczasowego Łódzkiego Kuratora Oświaty dr Jana Kamińskiego – to Danuta Zakrzewska pozostała na swoim niezagrożona.

 

Aż do grudnia ubiegłego roku, kiedy to „jak piorun z jasnego nieba” spadła na nią decyzja dyrektora CKE Marcina Smolika, który ją odwołał – bez podania powodu. Jak sam oświadczył, bo wszak to jest zgodne z prawem oświatowym, że dyrektorów OKE powołuje i odwołuje dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. W taki oto „dyplomatyczny” sposób dał do zrozumienia, że nie musi się z tej decyzji przed nikim tłumaczyć.

 

Z tego co wiem o życiu, w tym także o mechanizmach władzy w resorcie edukacji, pan dyrektor Marcin Smolik jest „za krótkim Bolkiem”, aby taką decyzję podjąć bez woli jego przełożonych w MEN. Powstaje więc pytanie: skoro pani dyrektor Danuta Zakrzewska przez całą poprzednią kadencję nikomu nie przeszkadzała, to co takiego nagle „zbroiła”, że trzeba było w takim nagłym trybie ją odwołać? Mam na myśli powód prawdziwy, a nie ten w wersji „dla prasy”.

 

A może, po prostu, trzeba było zwolnić fotel dla kogoś innego? Swojego?…

 

Wkrótce dowiemy się, czy „ploty” zasłyszane w środowisku łódzkiej oświaty sprawdzą się. Coś na ten temat słyszałem, ale nie jest to wiedza źródłowa, przeto nie dzielę się takim news’em z kategorii „jedna pani drugiej pani…”

 

Jeszcze kilka dni cierpliwości i – o ile w gronie tych czterech osób, które złożyły swoje oferty w konkursie, jest ta, dla której to stanowisko zwolniono – dowiemy się kto zacz. A wtedy bezapelacyjnie stanie się to tematem mojego kolejnego felietonu. I zobaczymy, czy nowa(-y) dyrektor OKE będzie miał jeszcze lepsze kompetencje od Danuty Zakrzewskiej…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź