



Archiwum kategorii 'Artykuły i multimedia'
Dziś prezentujemy – bez skrótów – obszerny tekst, zamieszczony na blogu CEO. Ale tak naprawdę powstał on w firmie „FlexiProject:
Od niemal pół roku wewnątrz organizacji pracujemy w oparciu o oprogramowanie do prowadzenia projektów FlexiProject. Ta współpraca nasuwa nam szereg porównań związanych z prowadzeniem projektów w dużej organizacji i naszą metodą projektu, którą proponujemy szkołom do pracy z uczniami i uczennicami.
Dlatego poprosiliśmy firmę FlexiProject, aby streściła kilka – w cudzysłowie – „dorosłych” zalet i zasad prowadzenia projektów, które mogłyby działać także w środowisku młodzieżowym i szkolnym, aby zobaczyć podobieństwa i różnice między pojęciem „projektu” funkcjonującym w tych dwóch środowiskach.
Poniżej przedstawiamy tekst, który zilustrowaliśmy zdjęciami Jędrzeja Godlewskiego z kolejnych edycji Civic UP! Academy, podczas którego pracujemy metodą projektu. Mamy nadzieję, że tekst pokaże iż słowo „projekt” i sama metoda projektu wykazuje pewne uniwersalne cechy, które przynoszą sukcesy niezależnie od środowiska. A zatem zaczynajmy…
>> Materiał firmy FlexiProject <<
Zarządzanie projektami to nie tylko realizacja zadania, ale również rozwój wielu cennych umiejętności, takich jak planowanie, organizacja pracy czy komunikacja. Dzięki odpowiedniemu podejściu uczniowie i uczennice mogą z powodzeniem realizować swoje inicjatywy, jednocześnie zdobywając doświadczenie, które przyda się im w przyszłości.
Projekty są doskonałym narzędziem rozwoju kompetencji miękkich, samodzielności i odpowiedzialności uczniów. Jednak młodzi ludzie często potrzebują wsparcia, aby skutecznie przejść przez cały proces – od pomysłu aż po realizację.
To właśnie nauczyciele, pełniąc rolę przewodników, pomagają uczniom zdobyć umiejętności niezbędne do zarządzania projektami. Oto przewodnik, stworzony przez firmę FlexiProject – producenta kompleksowego narzędzia do zarządzania projektami, który znalazł zastosowanie w wielu firmach i uczelniach nie tylko w Polsce, ale także za granicą.
Zobacz, jak nauczyciele mogą krok po kroku wspierać swoich podopiecznych w realizacji inicjatyw edukacyjnych.
1.Pomóż zdefiniować cel projektu
Sformułowanie jasnego i precyzyjnego celu projektu to pierwszy i kluczowy krok. Dobre sformułowanie celu to fundament, który ułatwia planowanie i realizację projektu. W praktyce jednak cele projektów często nie są wystarczająco precyzyjne, co może prowadzić do problemów w trakcie ich realizacji i wpłynąć na końcowy efekt. Dlatego warto zachęcić swoich podopiecznych, aby poświęcili czas na dokładne przemyślenie celu, zadając sobie pytania: co chcemy osiągnąć, w jaki sposób i dlaczego to ważne?
Cel projektu powinien być zatem konkretny, mierzalny i zrozumiały – im bardziej precyzyjny cel, tym łatwiej zespołowi ustalić priorytety i zaplanować działania.
Na przykład zamiast „poprawić warunki w szkolnej bibliotece” lepiej określić: „Stworzyć kącik do czytania komiksów w przeciągu dwóch miesięcy”. Dobrze określony cel staje się drogowskazem dla zespołu, ułatwiając monitorowanie postępów i dostosowywanie działań, jeśli pojawią się trudności. Czy znasz popularną metodę wyznaczania celów SMART? To prosty i skuteczny sposób, który sprawdzi się przy realizacji każdego przedsięwzięcia!
2.Pokaż, jak stworzyć plan działania
Dobry plan to nie tylko harmonogram, ale również narzędzie, które zmusza uczniów i uczennice do głębszego przemyślenia, co chcą osiągnąć i jak to zrobić. Planowanie pozwoli dostrzec uczniom nowe szczegóły i potencjalne trudności, które mogą wpłynąć na realizację projektu. Dzięki temu uczniowie uczą się lepszego zarządzania czasem, budżetem i zasobami. W trakcie pracy nad planem projektu warto wprowadzić uczniów w takie elementy jak:
-ramowe określenie projektu: zdefiniowanie zakresu działań,
-lista zadań i odpowiedzialności: uczniowie mogą wspólnie stworzyć listę działań, a następnie przypisać je do poszczególnych członków zespołu,
-określenie ryzyk: możesz omówić z uczniami, jakie trudności mogą się pojawić i jak im zapobiec,
-plan komunikacji: ustalenie, jak i kiedy zespół będzie wymieniać się informacjami, aby uniknąć chaosu.
Dobry plan działania to także sposób na lepszą komunikację z interesariuszami projektu, którymi mogą być inni nauczyciele, rodzice czy lokalna społeczność. Dzięki jasnemu planowi uczniowie mogą łatwiej przekonać innych do swoich pomysłów i skuteczniej koordynować realizację projektu.
3.Ustalenie harmonogramu
Określenie terminów jest kluczowe, aby projekt nie przeciągał się w nieskończoność. Dobrze zaplanowany harmonogram projektu pomoże uczniom monitorować postępy i utrzymać motywację. W harmonogramie warto uwzględnić:
-kluczowe daty: takie jak spotkania organizacyjne, terminy realizacji poszczególnych etapów i ostateczny termin zakończenia projektu,
-rezerwę czasową: na niespodziewane trudności, które mogą się pojawić w trakcie realizacji,
-kamienie milowe: ważne punkty w projekcie, które pomagają sprawdzić czy wszystko idzie zgodnie z planem. Na przykład może być to dzień zakończenia zapisów do konkursu czy przygotowanie plakatów informacyjnych.
4.Zadbajcie o zasoby
Każdy projekt wymaga odpowiednich zasobów, takich jak materiały, budżet, wsparcie ludzi czy zaplecze techniczne. Jak zdobyć zasoby?
-Zastanówcie się, co już macie, a czego potrzebujecie.
-Przygotujcie budżet, nawet jeśli jest symboliczny.
-Poszukajcie wsparcia u nauczycieli, rodziców, lokalnych firm lub organizacji.
Przykład: Aby zorganizować turniej, możesz potrzebować materiałów promocyjnych, druków certyfikatów, a także sali z odpowiednim wyposażeniem.
5.Współpracujcie i realizujcie projekt
Czas na najważniejsze! Zarządzanie projektem to praca zespołowa, w której komunikacja odgrywa kluczową rolę. Pomaga unikać nieporozumień, utrzymać dobrą atmosferę i sprawnie wprowadzać plany w życie. Wskazówki dotyczące współpracy:
-Organizuj regularne spotkania: omówcie postępy, rozdzielcie zadania i ustalcie priorytety na kolejny tydzień.
-Rozwiązuj konflikty na bieżąco: dbaj o dobrą atmosferę i motywację zespołu.
Podczas realizacji projektu:
-Regularnie sprawdzajcie postępy i porównujcie je z harmonogramem.
-Bądźcie elastyczni. Jeśli coś nie działa zgodnie z planem, zastanówcie się, jak wprowadzić niezbędne poprawki.
Przykład: Jeśli uczniowie w projekcie teatralnym mają trudności z zapamiętaniem ról, możesz zorganizować dodatkowe próby, podczas których skupicie się na konkretnych scenach. Dzięki temu zespół będzie lepiej przygotowany, a przedstawienie przebiegnie zgodnie z planem.
Na blogu FlexiProject znajdziecie pomocny artykuł, ze skutecznymi technikami i metodami priorytetyzacji zadań.
6.Świętujcie sukcesy!
Projekt kończy się nie tylko realizacją celów, ale także ważnym momentem podsumowania. Świętowanie sukcesów to doskonała okazja, aby docenić wysiłek wszystkich zaangażowanych i wspólnie cieszyć się rezultatami. Dlaczego to ważne?
-Docenienie pracy uczestników buduje poczucie ich własnej wartości i motywację do angażowania się w kolejne inicjatywy.
-Uroczyste zakończenie projektu podkreśla, jak istotne było wasze wspólne działanie i jego efekty.
-To świetny sposób na integrację i stworzenie pięknych wspomnień.
Jak świętować?
-Zorganizujcie wydarzenie podsumowujące – może to być wystawa zdjęć, gala wręczenia dyplomów, prezentacja osiągnięć czy nawet małe przyjęcie.
-Podziękujcie wszystkim uczestnikom – uczniom, nauczycielom, rodzicom czy sponsorom – za ich wkład w projekt.
-Podzielcie się sukcesem z innymi, np. publikując relację w mediach społecznościowych szkoły.
<<Materiał firmy FlexiProject>>
Dziękujemy FlexiProject za niniejszy przewodnik. I zachęcamy, aby przy starcie projektu młodzieżowego zapoznać się i z tym materiałem. Warto zobaczyć, że niezależnie od środowiska idea projektu niesie w sobie podobne składowe.
Bo sukces w efektywnej realizacji projektu to zawsze dobre planowanie, ścisła współpraca oraz elastyczność w działaniu.
Zespół Centrum Edukacji Obywatelskiej wraz z FlexiProject (flexi-project.com)
Źródło: www.ceo.org.pl
Wczoraj na oficjalnej stronie MEN zamieszczono informację, która powinna zostać utrwalona i wykorzystywana na studiach dziennikarskich, jako przykład informacji, z której niewiele można dowiedzieć się o o tym, co sygnalizowane jest w jej tytule, ale dzięki ktorej nikt nie może zarzucić podmiotowi informującemu, że owo wydarzenie przemilczal:
Konferencja w ramach II edycji projektu „Przerwij krąg przemocy w swojej szkole”
W swoim wystąpieniu wiceminister podkreśliła znaczenie skutecznych reakcji dorosłych na problemy zgłaszane przez młodzież: „Uczniowie muszą mieć pewność, że szkoła jest miejscem, gdzie ich prawa są szanowane, a problemy traktowane poważnie. Jeśli zwrócą się do dorosłego z trudną sprawą, powinni spotkać się z realną i skuteczną reakcją” – mówiła wiceminister Piechna-Więckiewicz. Zaznaczyła również, że działania profilaktyczne i legislacyjne tracą sens, jeśli młodzi ludzie nie widzą ich efektów.
Projekt „Przerwij krąg przemocy w swojej szkole” jest wspólną inicjatywą Uniwersytetu SWPS, Fundacji UNIQA i zespołu RESQL, której celem jest przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej poprzez wdrażanie innowacyjnych narzędzi takich jak system RESQL oraz edukację społeczności szkolnej.
W swoim wystąpieniu wiceminister podkreśliła znaczenie skutecznych reakcji dorosłych na problemy zgłaszane przez młodzież: „Uczniowie muszą mieć pewność, że szkoła jest miejscem, gdzie ich prawa są szanowane, a problemy traktowane poważnie. Jeśli zwrócą się do dorosłego z trudną sprawą, powinni spotkać się z realną i skuteczną reakcją” – mówiła wiceminister Piechna-Więckiewicz. Zaznaczyła również, że działania profilaktyczne i legislacyjne tracą sens, jeśli młodzi ludzie nie widzą ich efektów.
Projekt „Przerwij krąg przemocy w swojej szkole” jest wspólną inicjatywą Uniwersytetu SWPS, Fundacji UNIQA i zespołu RESQL, której celem jest przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej poprzez wdrażanie innowacyjnych narzędzi takich jak system RESQL oraz edukację społeczności szkolnej.
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
x x x
Nie ma tam nawet informacji gdzie owa konferencja się odbyła, nie wspomniano choć jednym zdaniem o raporcie „Obraz bullyingu w szkołachponadpodstawowych”, zawierającym wyniki badania przeprowadzonego z udziałem 18 590 uczniów z 96 szkół ponadpodstawowych, który był motywem przewodnim całej konferencji. Oczekiwanie, ze będzie tam choć link do treści owego raportu, to już jedynie naiwność….
x x x
W poszukiwaniu większej ilości informacji o owej konferencji skierowaliśmy się na stronę Uniwersytetu SWPS w Warszawie, który był jej organizatorem i gospodarzem. Niestety i tam – na jego oficjalnej stronie – nie ma w ogóle miejsca, w którym informowanoby o takich przedsięwzięciach tej uczelni. Ale jest ślad o tym, że się ona tam odbyła (w tym seria zdjęć), na fanpage SWPS, gdzie w poniedziałek zamieszczono takie dwa wpisy – pod drugim zamiesxczono 11 zdjęć z tej konferencji:
7 kwietnia, 11:27
Bullying w szkołach – jaka jest skala problemu?
Jakie mechanizmy rządzą przemocą w szkołach? Jak skutecznie jej przeciwdziałać? Jakie działania systemowe mogą pomóc?
O tym rozmawiamy z ekspertami, ekspertkami, nauczycielami, uczniami i Pauliną Piechną-Więckiewicz, wiceministrą edukacji oraz przedstawicielami Rzecznika Praw Dziecka.
Dołącz online: https://www.youtube.com/[…]
7 kwietnia 16:47
Bullying nie jest zjawiskiem marginalnym ani dotyczącym wyłącznie wybranych placówek. Z najnowszego raportu Uniwersytetu SWPS, Fundacja UNIQA i zespołu RESQL wynika, że niemal w każdej klasie szkoły ponadpodstawowej znajduje się uczeń lub uczennica doświadczający przemocy rówieśniczej. Co więcej, przemoc ta nie dotyczy wyłącznie jednostek – jest problemem systemowym.
Raport przygotowany w ramach projektu „Przerwij krąg przemocy” przeczy obiegowym opiniom i wskazuje kierunki skutecznych działań profilaktycznych. W badaniu, które pokazuje obraz przemocy rówieśniczej, wzięło udział 18 590 uczniów z 96 szkół. Raport rzuca nowe światło na problem bullyingu i dostarcza cennych wskazówek do walki z tym zjawiskiem.
Pobierz raport: https://bit.ly/4jh9Edv
_______________________
Uniwersytet SWPS, Fundacja UNIQA oraz zespół RESQL połączyli siły w projekcie „Przerwij krąg przemocy w swojej szkole”. Chcemy głośno i otwarcie mówić o zjawisku przemocy rówieśniczej po to, by uświadomić społeczeństwu skalę problemu, z jakim mierzą się nasze dzieci. Zależy nam, by przeciwdziałać przemocy poprzez oddanie w ręce szkół gotowego, sprawdzonego narzędzia, jakim jest system RESQL, stworzony przez wykładowców i naukowców z Uniwersytetu SWPS.
Źródło obu wpisów: www.facebook.com/UniwersytetSWPS/?locale=pl_PL
x x x
Ale najwięcej można się dowiedzieć się o głównym przedmiocie owej konferencji, czyli o zakresie występowania bullyingu w polskich szkołach ponadpodstawowych z tekstu zamieszczonego na stronie Centrum Prasowego i Komunikacji z Otoczeniem SWPS . Oto jego wybrane fragmenty i link do pełnej wersji:
Bullying nie jest zjawiskiem marginalnym ani dotyczącym wyłącznie wybranych placówek. Z najnowszego raportu Uniwersytetu SWPS, Fundacji UNIQA i zespołu RESQL wynika, że niemal w każdej klasie szkoły ponadpodstawowej znajduje się uczeń lub uczennica doświadczający przemocy rówieśniczej. Co więcej, przemoc ta nie dotyczy wyłącznie jednostek – jest problemem systemowym. Raport przygotowany w ramach projektu „Przerwij krąg przemocy” przeczy obiegowym opiniom i wskazuje kierunki skutecznych działań profilaktycznych. […]
Uniwersytet SWPS, Fundacja UNIQA oraz zespół RESQL opracowały raport „Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych”, który prezentuje wyniki badania przeprowadzonego z udziałem 18 590 uczniów z 96 szkół ponadpodstawowych. Raport rzuca nowe światło na problem bullyingu i dostarcza cennych wskazówek do walki z tym zjawiskiem.
W naszych badaniach staramy się zrozumieć prowadzące do bullyingu procesy zachodzące w klasie szkolnej, poznać dynamikę hierarchizacji i kolektywnych działań uczniów, zmierzających do wykluczania prześladowanych jednostek. Traktujemy bullying jak zbiór powiązanych ze sobą, wieloetapowych procesów psychospołecznych, które działają na zasadzie efektu domina. Jeśli nie zostaną w odpowiednim momencie zauważone i przerwane – mogą przekształcić się w długotrwałe prześladowanie jednostki. […]
W dalszej części tego opracowania omówione zostały następujące tematy:
Przerwij krąg przemocy Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych […]
Samotność – cichy sprzymierzeniec bullyingu […]
Niewidzialna przemoc trudna do wykrycia […]
Bullying nie wybiera – dotyka wszystkie typy szkół […]
Problem rodzi się w klasie […]
Nauczyciel jako klucz do rozwiązania problemu […]
Problem powszechny i zdecydowanie niemarginalny […]
Co dalej? Odpowiedzi szuka projekt „Przerwij krąg przemocy”
Lepsze zrozumienie mechanizmów bullyingu to klucz do jego ograniczenia. Właśnie temu służy projekt „Przerwij krąg przemocy”, realizowany przez Uniwersytet SWPS we współpracy z Fundacją UNIQA i RESQL, pod patronatem Minister Edukacji. Jego celem jest dostarczenie nauczycielom, uczniom i rodzicom narzędzi do skutecznego reagowania na przemoc rówieśniczą i budowania szkolnej społeczności opartej na bezpieczeństwie i wzajemnym szacunku. Obecnie trwa nabór do drugiej edycji projektu – szkoły można zgłaszać do 25 kwietnia 2025 r.
– Przemoc rówieśnicza stanowi dziś poważny problem w polskich szkołach. Dostrzeżenie jej śladów, zwłaszcza gdy przybiera formę przemocy psychicznej, wymaga szczególnej uważności i troski od dorosłych. Często towarzyszy jej poczucie izolacji, dlatego warto zwracać uwagę na zmiany w zachowaniu młodych ludzi, w ich codziennym funkcjonowaniu w szkole i poza nią. Dużą rolę do odegrania mają tu zarówno rodzice czy opiekunowie, jak i nauczyciele. Wierzę, że dzięki naszemu wspólnemu zaangażowaniu jesteśmy w stanie ograniczać ryzyko występowania przemocy rówieśniczej. Do tego jednak potrzebna jest świadomość i narzędzia, które oferujemy w ramach projektu – mówi Piotr Lipa, członek Rady Fundacji UNIQA.
Raport „Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych” powstał, by lepiej zrozumieć mechanizmy powstawania bullyingu, jego skalę oraz czynniki, które mogą nasilać to zjawisko. Zdobyta wiedza pozwoli skuteczniej mu zapobiegać – i to na poziomie systemowym. Raport będzie publikowany cyklicznie, dwa razy w roku, co umożliwi nie tylko analizę dynamiki tego zjawiska, ale także ocenę skuteczności działań podejmowanych w celu jego eliminacji.
Cały tekst „Co naprawdę wiemy o przemocy rówieśniczej w polskich szkołach? – raport „Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych” – TUTAJ
Tekst „Raportu” można pobrać – TUTAJ
x x x
Relacja wideo (3:16:24) z konferencji „Przerwij krąg przemocy Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych”
– TUTAJ
Dzisiaj proponujemy lekturę kolejnego tekstu Danuty Sterny z jej bloga „OK NAUCZANIE”. Wybraliśmy z wielu zamieszczonych tam właśnie ten, mając cały czas w pamięci wydarzenia, jakie niedawno miały miejsce na Sali Obrad Sejmu RP. I dlatego– naszym zdaniem – zamieszczone tam wskazówki mogą mieć zastosowanie nie tylko wobec uczniów:
Mówienie i słuchanie
Jedne z najważniejszych umiejętności, które powinien zdobyć człowiek to słuchanie i wypowiadanie się. Trzeba zacząć wcześnie. W obecnych czasach, gdy dziecko spędza dużo czasu patrząc w ekran i nie komunikując się, te umiejętności są słabo kształcone. Owocuje to w życiu dorosłym bałaganem w dyskusjach, przerywaniem wypowiedzi i przekrzykiwaniem się.W tym wpisie, jak może nauczyciel pomóc uczniom zdobywać umiejętności słuchania i mówienia? Cztery propozycje technik:
1.Partnerzy do rozmowy
Małe dzieci często mają problem z czekaniem na swoją kolej wypowiedzi. Nie dotyczy to tylko dzieci, dorośli też, jak wiemy, mają z tym problem.
Można w rozmowach w parach przydzielić osobom role A i B. Następnie polecić postepowanie według wskazówek:
1.Postępowanie według wskazówek:
-Stańcie naprzeciwko siebie
-Osoba A mówi pierwsza, a B tylko słucha.
-Po upływie wyznaczonego czasu zaczyna mówić B, a A słucha.
Ta technika uczy uważnego słuchania.
2.Rekwizyt
Ta technika przydaje się do rozmowy w grupie. Osoba, które jako pierwsza wypowiada się, trzyma wyznaczony przedmiot w ręce. Tylko osoba, która ma przedmiot może mówić, reszta osób słucha.
Przedmiot jest przekazywany następnej osobie (w ustalonej kolejność lub według wskazania osoby, która zakończyła wypowiedź).
3.Komentatorzy
Technika ważna, gdy trzeba przedyskutować w klasie ważny temat.
Polega na wprowadzenie rytuału dyskusji. Uczniowie na dany sygnał zmieniają miejsca, np. siadają w kręgu. Nauczyciel losuje osobę do wypowiedzi. Osoba wstaje i mówi, a reszta słucha. Wszyscy patrzą na osobę mówiącą. Po minięciu wyznaczonego czasu, osoby, które chciałyby skomentować wypowiedź, dają sygnał, np. podnoszą rękę. Nauczyciel ustala kolejność wypowiedzi komentatorów, może to znowu zrobić przez losowanie.
Technika dobra, aby zacząć dyskusję od opinii jednej osoby.
4.Argumentacja
Inna forma poprzedniej techniki, to używanie dwóch patyczków z napisami:
1.Zgadzam się z przedmówcą, gdyż….
2.Nie zgadam się z przedmówca, gdyż ….
Po wypowiedzi pierwszej osoby, nauczyciel losuje następną osobę i również losuje patyczek A i B. Osoba zaczyna wypowiedź od wylosowanego zdania A lub B.
Ta forma uczy uczniów wyszukiwania argumentów za przedstawiona opinią innej osoby.
Podobnie jak w debacie oksfordzkiej.
5.Dyskusja w trójkach
Uczniowie podzieleni są na trójki. Jedna osoba ma rolę obserwatora. Dwie pozostałe stosują technikę partnerów do rozmowy, a obserwator na koniec podsumowuje dyskusję. Obserwator nie wypowiada swojego zdania i stara się być tylko sprawozdawcą.
Ta technika uczy uważnego słuchania i przedstawienia opinii innych.
Nauczanie umiejętności mówienia i słuchania jest jedną z najbardziej wpływowych rzeczy, jakie może zrobić nauczyciel dla uczniów.
Inspiracja artykułem Rachel Scheer
Źródło: www.oknauczanie.pl
Dziś – jak bywało to wielokrotnie w poniedziałki – udostępniam najnowszy tekst Jarosława Pytlaka, który zamieścił on na swoim blogu w minioną sobotę:
O metodach egzekwowania dobrowolności w szkole
W wywiadzie, jakiego 31 marca Barbara Nowacka udzieliła w studiu RMF24 redaktorowi Tomaszowi Terlikowskiemu, pojawił się niezwykle dla mnie interesujący wątek. Oto z okazji rocznicy zarządzenia „dobrowolnych prac domowych w klasach 4-8” dziennikarz zadał ministrze pytanie: „Coś się zmieni?!”. Usłyszał, że „jako ministerstwo musimy poprawić komunikację i wsparcie dla nauczycieli, żeby wiedzieli, że prace domowe nie są zabronione, tylko są nieobowiązkowe”. Czyli – tak to odebrałem – nie zmieni się nic, bo poza brakiem właściwej świadomości nauczycieli, wszystko jest w najlepszym porządku. Co więcej, w dalszej części rozmowy ministra poinformowała słuchaczy, że „w klasach 1-3 prace domowe jak są, tak były” (sic!). Czepianie się lapsusów językowych można uznać za małostkowe, bo przecież już dobrze wiemy, że się zdarzają. Niestety, pani Nowacka brnęła dalej, roztaczając wizję pracy domowej, jaką w klasach 1-3 jest czytanie lektur. Zbyt dociekliwe pytanie red. Terlikowskiego w tym miejscu o matematykę ominęła, zręcznie zmieniając temat.
Co do klas 4-8, ministra wskazała, że dobrowolne prace domowe nie mogą być oceniane, ale „mogą być inne narzędzia, a nauczyciel ma ich mnóstwo. Nauczyciel, który ma prestiż, który ma siłę, a my do tego dążymy, żeby miał siłę, ma inne narzędzie egzekwowania…”. Mnie osobiście wizja egzekucji wykonania czegoś dobrowolnego wydaje się karkołomną ekwilibrystyką umysłową, ale i tu nie czepiajmy się za bardzo. Ciekawe były przykłady tych narzędzi:
[Nauczyciele] Na przykład inspirują uczniów, na przykład pokazują rywalizację na dobrze zrozumiane zadania, na przykład, później, mają inne narzędzia nagradzania i wyróżniania uczniów, którzy dobrze zrobią pracę domową. Namawiałabym, żeby nauczyciele porozmawiali z rodzicami ucznia, który (…) ma dosyć niechętny stosunek do nauki.
Propozycje ministry Nowackiej pozostawiły we mnie poczucie niedosytu, a najwyraźniej nie tylko we mnie, bo Paweł Lęcki poprosił sztuczną inteligencję o ekspertyzę, w jaki sposób polski nauczyciel może motywować uczniów do wykonywania dobrowolnych prac domowych. Uzyskał odpowiedź, którą za jego zgodą (Pawła oczywiście) przytaczam tu w całości (wytłuszczenia pochodzą ode mnie):
Na podstawie wypowiedzi ministry Barbary Nowackiej można zinterpretować, że polski nauczyciel, dążąc do budowania swojego autorytetu i prestiżu, może stosować różnorodne metody motywowania uczniów do nauki w domu i sprawdzania efektów tej pracy, które nie opierają się wyłącznie na wystawianiu oceny cyfrowej.
Oto niektóre z możliwych narzędzi i podejść, które nauczyciel może wykorzystać w obecnej sytuacji społecznej w Polsce, zwłaszcza w kontekście dyskusji o roli prac domowych:
Informacja zwrotna (Feedback) zamiast oceny
Komentarz merytoryczny: Nauczyciel może sprawdzić pracę domową i zamiast oceny liczbowej, napisać komentarz wskazujący mocne strony, obszary do poprawy, czy konkretne błędy i sposoby ich uniknięcia w przyszłości. Taki feedback jest bardziej wartościowy dla procesu uczenia się.
Rozmowa indywidualna: Krótka rozmowa z uczniem na temat jego pracy domowej, omówienie trudności, pochwalenie za wysiłek.
Wskazówki do dalszej pracy: Zamiast oceny, nauczyciel może dać uczniowi konkretne wskazówki, co powinien przećwiczyć lub na co zwrócić uwagę.
Wykorzystanie pracy domowej na lekcji:
Punkt wyjścia do dyskusji: Praca domowa może stanowić podstawę do dyskusji w klasie, wymiany poglądów, czy wspólnego rozwiązywania problemów. Uczniowie widzą wtedy praktyczne zastosowanie wykonanego zadania.
Materiał do pracy w grupach: Uczniowie mogą w grupach porównywać swoje rozwiązania, uczyć się od siebie nawzajem, analizować różne podejścia do zadania.
Krótkie sprawdziany (Quizy): Nauczyciel może przeprowadzić krótki, niezapowiedziany quiz oparty na materiale z pracy domowej, aby sprawdzić zrozumienie tematu, ale niekoniecznie musi on być oceniany sumująco (stopniem). Może to być forma sprawdzenia „na plusa” lub dla informacji nauczyciela.
Sprawdzanie wykonania (bez oceniania jakości):
Nauczyciel może jedynie odnotować fakt wykonania (lub niewykonania) pracy domowej, np. poprzez postawienie plusa, pieczątki, czy innego symbolu. To pokazuje uczniowi, że jego praca jest zauważana, ale nie kładzie nacisku na ocenę.
Budowanie motywacji wewnętrznej:
Ciekawe i angażujące zadania: Projektowanie prac domowych, które są interesujące, powiązane z zainteresowaniami uczniów, kreatywne lub mające praktyczne zastosowanie, może sprawić, że uczniowie chętniej je wykonają dla własnej satysfakcji.
Podkreślanie celu pracy domowej: Wyjaśnienie uczniom, dlaczego dane zadanie jest ważne, co dzięki niemu przećwiczą i jak im się to przyda w dalszej nauce lub życiu.
Autorytet i relacja z uczniem:
Wspomniany przez minister „prestiż” nauczyciela wiąże się z budowaniem pozytywnej relacji z uczniami. Nauczyciel, który jest szanowany i lubiany, może liczyć na większe zaangażowanie uczniów, którzy będą wykonywać zadania również z chęci sprostania jego oczekiwaniom lub z szacunku.
Pochwały i docenianie wysiłku: Publiczne lub indywidualne docenienie starań ucznia może być silnym motywatorem.
Komunikacja z rodzicami:
W przypadku systematycznego niewykonywania prac domowych, nauczyciel może skontaktować się z rodzicami, aby wspólnie zastanowić się nad przyczynami i znaleźć rozwiązanie, skupiając się na wsparciu ucznia, a nie tylko na karaniu go złą oceną.
Wypowiedź ministry Nowackiej sugeruje przesunięcie akcentu z oceniania (jako formy kontroli i egzekwowania) na rzecz wspierania procesu uczenia się, motywowania i budowania odpowiedzialności ucznia za własną naukę, w czym kluczową rolę odgrywa autorytet nauczyciela i stosowane przez niego metody pedagogiczne. Warto pamiętać, że kontekstem tych słów są również zmiany w prawie oświatowym dotyczące ograniczenia zadawania i oceniania prac domowych, zwłaszcza w młodszych klasach szkoły podstawowej.
Niezłe, prawda?! Zanim jednak zaoferujemy Gemini objęcie teki w resorcie edukacji, albo co najmniej funkcji rzecznika prasowego, zastanówmy się nad tą wypowiedzią. „Przesunięcie akcentu”, o którym mowa w ostatnim akapicie, jest absolutnie zgodne z obecnymi trendami. Również zgodne z trendami, choć już nie z szarą rzeczywistością społeczną, jest odwołanie się do autorytetu nauczyciela i metod pedagogicznych. A co do metod, które proponuje Gemini…
Komentarz merytoryczny czy wskazówki do dalszej pracy pisze już dzisiaj wielu nauczycieli, starając się uzupełnić informację zawartą w wystawionej ocenie. Jest to proste i osiągalne, o ile prac domowych nie jest zbyt dużo. Przy dwóch czy trzech setkach uczniów pisanie nawet tylko dla 10% pilnych i obowiązkowych może być problemem. Podobnie jak prowadzenie rozmów indywidualnych. Podczas lekcji nie będzie to rozmowa indywidualna; w czasie przerw zazwyczaj nie ma czasu, bo a to dyżur, a to konieczność skorzystania z toalety, z kolei pozostanie po lekcjach z różnych względów będzie trudne do przyjęcia albo dla nauczyciela, albo dla ucznia, a zazwyczaj dla jednego i drugiego. Dodajmy do tego, że skuteczna rozmowa wymaga choćby kilku minut, więc ta metoda w obecnych warunkach polskiej szkoły znajdzie zastosowanie tylko wyjątkowo.
Co do wykorzystania pracy domowej podczas lekcji, to pojawia się problem, gdy przygotowana jest tylko niewielka część uczniów. Planowanie takiego działania przez nauczyciela, to loteria. Ten sam problem dotyczy działania w grupach na bazie pracy domowej, możliwego jedynie wtedy, gdy tylu uczniów jest przygotowanych, żeby w każdej grupie znalazł się choć jeden. Również loteria. Pomysł krótkiego niezapowiedzianego quizu to z kolei dowód zupełnego braku zrozumienia pojęcia dobrowolności. Zdarza się, jak widać, nie tylko naturalnej, ale i sztucznej inteligencji.
Sprawdzenie wykonania, czyli postawienie pieczątki, plusa lub innego symbolu, to oczywiście dobry, pozytywny pomysł. Wiem, że okażę się malkontentem nierozumiejącym idei nauki dla siebie (dodajmy, przymusowej nauki w szkole), ale może on dodać zapału jedynie niewielkiej grupie, skądinąd i tak pilnych uczniów. Tak gdzieś do poziomu klasy piątej.
Nauczyciel szanowany i lubiany może liczyć na większe zaangażowanie uczniów. Proszę mi jednak uwierzyć, że dzisiaj tacy nauczyciele cieszą się, gdy uczeń dotrzyma danego słowa w czymkolwiek. To nie są czasy wykształconego w domu poczucia obowiązku i wewnętrznej potrzeby sprawienia radości nauczycielowi (czy komukolwiek).
Pochwała i docenianie wysiłku działa zawsze, choć dzisiaj nauczyciel dwa razy się zastanowi, zanim coś takiego powie publicznie. Wiem, że to absurd, ale tak właśnie jest. Z kolei propozycja komunikowania się z rodzicami w przypadku systematycznego nieodrabiania prac domowych po raz kolejny pokazuje brak zrozumienia pojęcia dobrowolności. W tym przypadku pojawia się też problem braku niezbędnego czasu, dodatkowo wykluczający tę metodę jako rozwiązanie systemowe.
x x x
Komentując krytycznie wypowiedź sztucznej inteligencji, zdradzającą zresztą niezłą „znajomość” tematu, chciałem jednak podkreślić, że wszystkie zaproponowane metody można stosować i są stosowane. Ze wskazanych wyżej przyczyn trudno jednak opierać na nich działanie systemu. Powinny też dawać do myślenia powszechne dzisiaj sygnały od nauczycieli, że uczniowie obecnie gremialnie prac domowych nie robią. Łatwo zwalić na to winę na „lukę wdrożeniową”, czyli brak belferskiej świadomości istnienia tych wspaniałych narzędzi, o których mówi Geministra, ale zakładać, że większość nauczycieli jest nieudacznikami o złej woli, to jednak przejaw daleko idącej dezynwoltury myślowej. Oczywiście można mieć nadzieję, że czas zrobi swoje – nauczyciele uwierzą, że dzieci będą uczyły się pod szkolnym przymusem z radosnym zapałem wolnych entuzjastów, a dzieci uwierzą, że mogą się uczyć tego co muszą z samego poczucia wewnętrznej potrzeby. No ale to chwilowo sfera fantasy.
Pozytywny scenariusz na przyszłość? Uczymy się tylko w szkole, każdy uczeń w zakresie takim, jaki mu pasuje. Nauczyciele osiągają wyżyny mistrzostwa w dziedzinie perswazji, uroku osobistego, nawiązywania relacji z podopiecznymi, kompetencji. Będą to nauczyciele z rodziny, na przykład, Gemini. AI już teraz może wyręczyć w wywiadzie ministrę, jak zdobędzie jeszcze trochę kompetencji, spokojnie zastąpi nauczyciela.
A scenariusz na już?! Korepetycje dla każdego. Tam jest motywacja, a prace domowe nie budzą oporu. No i dalszy exodus do szkół niepublicznych, czego perspektywa – o dziwo – mnie, dyrektora takiej placówki, wcale nie cieszy. Czuję się przede wszystkim obywatelem i nie mam poczucia, że umawialiśmy się z dawną opozycją na stomatologizację oświaty.
PS. Zapyta ktoś, czy naprawdę wierzę, że przywrócenie systemu obowiązkowych i ocenianych prac domowych uzdrowi sytuację? Na pewno nie uzdrowi, ale wierzę, że poprawi. Oczywiście jestem tylko opresyjnym nauczycielem, który w szkole niepublicznej uczniom pytającym, dlaczego u nas są prace domowe, odpowiada bez zmrużenia oka – Bo wasi rodzice chcą dla was dobrej edukacji.
PPS. Ciekawe, jaka byłaby odpowiedź Gemini na pytanie: może jednak warto zaufać nauczycielom?
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/
Dzięki informacji zamieszczonej na portalu „Edunews” trafiliśmy na stronę Uniwersytetu SWPS, gdzie zamieszczono informację o wartościowej publikacji (w formule e-book), której obszerne fragmenty udostępniamy poniżej – wraz z linkiem do jej pełnej wersji:
„Podręcznik o dobrym życiu” – proste ćwiczenia wzmacniające dobrostan w szkole
Jako nauczyciele i edukatorzy mamy szansę pokazywać młodym ludziom szerszą perspektywę dobrostanu. Pomoc w odkrywaniu wartości, takich jak sens, relacje czy wewnętrzna harmonia – może być kluczowa dla ich rozwoju. Zachęcamy do lektury e-booka dla nauczycieli, zawierającego praktyczne i inspirujące ćwiczenia wspierające dobre życie uczniów w szkołach. Ta wyjątkowa publikacja powstała dzięki pracy warsztatowej nauczycieli z sześciu szkół – podstawowych i średnich – z różnych regionów Polski.
Jak uczyć o szczęściu?
„Podręcznik o dobrym życiu” powstał w ramach realizacji międzynarodowego projektu „Nauka & Społeczeństwo bilateralna inicjatywa w zakresie nauk społecznych, sztuki i nauk humanistycznych”. Badaczki z Uniwersytetu SWPS przeprowadziły warsztaty z nauczycielami z całej Polski, podczas których przedstawiły wnioski z badań dotyczących definiowania dobrostanu psychologicznego w 50 krajach (badania te zostały zrealizowane w ramach pierwszej części tego samego projektu). Efektem warsztatów z udziałem ponad 80 nauczycieli i nauczycielek jest niniejsza publikacja, która pomoże skutecznie wesprzeć młode osoby w budowaniu zdrowego poczucia własnej wartości oraz spełnionego życia. W e-booku znaleźć można wyłącznie materiały oparte na rzetelnych badaniach oraz wspólnej pracy nauczycieli i naukowców.
Współczesna kultura często utożsamia dobre życie z nieustannym dążeniem do szczęścia, definiowanego jako stan ciągłej radości i zadowolenia. Bez wątpienia ma to wpływ na dzieci oraz młodzież, którzy dorastają w otoczeniu mediów społecznościowych, reklam i narracji promujących wizję szczęścia jako nieprzerwanej euforii i sukcesu. Młodzi ludzie często porównują się do rówieśników, celebrytów czy influencerów, co może wpłynąć na ich samoocenę i poziom satysfakcji z życia
Czy warto więc uczyć o szczęściu? Oczywiście. Ale jeszcze ważniejsze jest, by uczyć o różnych wymiarach dobrostanu i pokazywać młodym ludziom, że ich droga do dobrego życia może wyglądać inaczej niż powszechnie przyjęte wzorce.
Co znajdziesz w e-booku?
> Omówienie najnowszych badań dotyczących koncepcji dobrego życia, ze szczególnym uwzględnieniem holistycznego podejścia do edukacji;
> Zestaw kreatywnych ćwiczeń dla uczniów podzielone na następujące kategorie: zasoby osobiste, różnorodność, relacje i odpowiedzialność, poczucie sensu, edukacja ekologiczna i outdoorowa oraz uważność. Te ćwiczenia można wykorzystywać zarówno w szkole podstawowej, jak i średniej. Ćwiczenia dla młodszych dzieci (edukacja wczesnoszkolna) zostały zebrane w osobną kategorię;
> Inspiracje z innych krajów: dbałość o dobrostan w różnych kulturach; jakie praktyki mogą być inspirujące i możliwe do wdrożenia w polskich szkołach?
> Opowieści uczniów z Kambodży oraz Norwegii: jak młodzi ludzie z różnych kultur postrzegają dobre, dorosłe życie i jakie wartości są dla nich kluczowe?
> Informacje o dostępnych formach wsparcia psychologicznego dla uczniów i pedagogów; dodatkowe zasoby i rekomendacje do pogłębiania wiedzy na temat dobrostanu w edukacji.
[…]
Niniejsza publikacja jest dowodem na to, że wprowadzanie inspiracji z innych kultur do szkół może znacząco wpłynąć na dobrostan uczniów, pomagając im lepiej dbać o swoje zdrowie psychiczne i emocjonalne. Różne kraje oferują unikalne podejścia do budowania równowagi między nauką a życiem, wspierania relacji międzyludzkich oraz radzenia sobie ze stresem. Autorki i autorzy e-booka proponują praktyczne rozwiązania zaczerpnięte głównie z dwóch bardzo różnych kultur (skandynawskiej i japońskiej). Postulują m.in. zapoznanie uczniów z dalekowschodnią koncepcją ikigai (z japońskiego – znalezienie i kultywowanie życiowej pasji), a także ze skandynawskim modelem dugnat – (z norweskiego: tradycją dobrowolnej, wspólnej pracy na rzecz lokalnej społeczności).
W publikacji można znaleźć mnóstwo kreatywnych pomysłów na ćwiczenia oraz lekcje dotyczące dobrostanu i tego, jak zdefiniować go według różnych wzorców kulturowych. Wspólne sadzenie drzew przez uczniów i nauczycieli, akcje sąsiedzkiej pomocy, tablice wdzięczności, rozpiski mocnych i słabych stron uczniów, nauka krytycznego myślenia podczas moderowanych debat – to tylko niektóre z propozycji przedstawionych przez autorów i autorki „Podręcznika o dobrym życiu”.
Cały tekst „Podręcznik o dobrym życiu” – proste ćwiczenia wzmacniające dobrostan w szkole”, wraz z możliwością pobrania e-booka tej publikacji – TUTAJ
Źródło: www.swps.pl
W nawiązaniu do zamieszczonego dziś materiału zatytułowanego „O tym, że uczniowie są bardziej agresywni, a rodzice są coraz bardziej roszczeniowi.”, zamieszczamy tekst Witolda Kołodziejczyka, który jest nauczycielem akademickim, twórcą innowacyjnego modelu szkoły Collegium Futurum oraz koordynatorem miejskiego projektu Edukacja Nowej Generacji w Słupsku. Przewodniczący Rady Edukacyjnej przy Prezydencie Miasta Słupsk, zamieszczony wczoraj na jego blogu „Edukacja Przyszłości”.
Gdzie tkwi błąd? O kompetencjach społecznych i presji rodziców na nauczycieli
Jako nauczyciel wielokrotnie doświadczyłem sytuacji, które wymagały nie tylko mojej interwencji dydaktycznej, ale także wychowawczej. Ostatnio, podczas drobnego konfliktu wśród uczniów, spotkałem się z reakcją rodziców, która skłoniła mnie do głębszych refleksji nad naszą wspólną rolą w kształtowaniu kompetencji społecznych młodych ludzi.
Sytuacja była pozornie prosta: uczniowie pokłócili się, ktoś rzucił dmuchaną piłką, ktoś poczuł się urażony. Jednak reakcja rodziców, którzy natychmiast wystąpili ze skargą, kwestionując nasze kompetencje wychowawczo-dydaktyczne, uwidoczniła pewien głębszy problem. Zadałem sobie pytanie: czy aby na pewno tak szybko powinniśmy zastępować dzieci w rozwiązywaniu ich problemów?
Rodzice, działając w dobrej wierze i z troski o bezpieczeństwo emocjonalne swoich dzieci, często nieświadomie osłabiają ich rozwój społeczny. Interweniując za każdym razem, gdy pojawia się konflikt, rodzice odbierają swoim dzieciom okazję do samodzielnego radzenia sobie z emocjami, uczenia się negocjacji i budowania odporności na stres. Dzieci, przyzwyczajone do tego, że dorośli zawsze rozwiążą ich problemy, tracą motywację do samodzielnego działania.
Ten problem dotyczy także innych aspektów szkolnego życia, takich jak wymuszanie ocen, komentowanie wyników sprawdzianów czy kwestionowanie metod dydaktycznych. W takich sytuacjach uczniowie często, zamiast samodzielnie mierzyć się z trudnościami, wysługują się rodzicami, którzy reagują za nich. W efekcie uczniowie tracą szansę na rozwój umiejętności odpowiedzialności i samodzielności.
Z drugiej strony, presja wywierana na nauczycieli jest ogromna. Często czują się oni jak strażnicy, od których oczekuje się jedynie zapewnienia porządku, zamiast pedagogów, którzy świadomie wykorzystują takie sytuacje konfliktowe do rozwijania inteligencji emocjonalnej oraz kompetencji społecznych swoich uczniów. W efekcie czujemy się niezrozumiani, a nasze działania, choć profesjonalne i przemyślane, bywają kwestionowane.
Jak temu zaradzić?
Rozwiązanie tkwi w zmianie podejścia do współpracy pomiędzy nauczycielami a rodzicami. Ważne jest, abyśmy wspólnie uznali, że drobne konflikty czy niepowodzenia to nie porażki wychowawcze, lecz okazje do kształtowania cennych umiejętności społecznych i emocjonalnych. Rodzice powinni dać dzieciom przestrzeń do samodzielnego działania, a nauczyciele powinni jasno komunikować cel i wartość podejmowanych przez siebie działań pedagogicznych.
Kluczem jest dialog i wzajemne zaufanie. Wspólny cel mamy przecież jeden – wszechstronny rozwój dzieci, które dzięki takim doświadczeniom będą gotowe zmierzyć się z trudnościami, jakie przyniesie im dorosłe życie.
Jak to zrobić?
W ramach współpracy z rodzicami i nauczycielami warto podjąć działania sprzyjające budowaniu wspólnej odpowiedzialności za rozwój dzieci oraz umacnianiu wzajemnego zaufania. Można rozważyć organizację warsztatów, seminariów i spotkań dyskusyjnych, które umożliwiają refleksję nad codziennymi wyborami wychowawczymi oraz wspólne poszukiwanie skutecznych rozwiązań. Przykładem może być warsztat, który pozwoli doświadczyć wartości i korzyści wynikających z powierzania dzieciom odpowiedzialności i pozwalania im na samodzielne rozwiązywanie problemów. A może zaproponować rodzicom wspólne seminarium na temat inteligencji emocjonalnej, poświęcone praktycznym technikom wspierania kompetencji społecznych uczniów oraz budowania wspólnego języka wychowawczego – np. w formie treningu dotyczącego skutecznej i świadomej komunikacji?
Myślą przewodnią tych działań pozostaje pytanie: czy jako dorośli rzeczywiście wspieramy dzieci w budowaniu autonomii i odporności, czy – często nieświadomie – ograniczamy ich rozwój?
Źródło: www.edukacjaprzyszlosci.blogspot.com/
Oto tekst zamieszczony wczoraj na fanpage „Nie dla chaosu w szkole”:
…żadna szkoła nie wychowa dziecka za rodziców…
…ciężar odpowiedzialności spoczywa na nauczycielu, który najczęściej musi działać sam, do tego jego autorytet przez minione lata był niszczony…
Kiedy rozmawiam z dyrektorami szkół, słyszę, że z roku na rok jest coraz gorzej, że dzieci są o wiele bardziej agresywne w porównaniu z rówieśnikami sprzed lat, a rodzice są coraz bardziej roszczeniowi.
Troskę o dziecko wielu rodziców rozumie dzisiaj inaczej niż kiedyś, np. wypełniają mu cały dzień zajęciami dodatkowymi, a potem słyszą, że ono nie lubi wszystkiego, co wiąże się z edukacją. Rodzic to odbiera w ten sposób, że wszystkiemu winna jest szkoła. Na tym tle rodzi się większość konfliktów szkolnych.
…wychowawcy mają ograniczony zasób narzędzi, którymi mogliby się posługiwać w rozwiązywaniu sporów. To widać szczególnie w sytuacji konfliktowej, gdy rodzic ucznia nękającego rówieśników, w szkole lub poza nią, nie chce współpracować. Żeby rozwiązać sytuację typu nękanie rówieśnicze, absolutnie konieczna jest współpraca wszystkich, z naciskiem na rodzinę młodego „agresora”, którego nikt nie nauczył myśleć o skutkach swoich działań…
Czasami ma się wrażenie, że musi dojść do prawdziwej tragedii, żeby szkoła w ogóle mogła zadziałać „ostrzej”. Żeby mogła przenieść ucznia, pomóc atakowanemu nauczycielowi wezwać policję itd. Nawet mediacja nie jest możliwa, gdy jeden z rodziców nie ma zamiaru współpracować
.
…wiem, że atakowanie nauczyciela to teraz norma… Cyberprzemoc to szerokie zjawisko w szkołach. Dotyczy wszystkich – uczniów, nauczycieli, dyrektorów szkół oraz samych rodziców, którzy hejtują się wzajemnie. Społeczeństwo staje się coraz bardziej agresywne. Tak się dzieje, bo brakuje zrozumienia, czym jest agresja psychiczna, szczególnie w cyberprzestrzeni. Nie zdajemy sobie sprawy, że obrażanie kogoś w internecie jest tak samo szkodliwe jak publiczne spoliczkowanie.
Źródło: www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/
x x x
A to naprowadziło nas na wywiad z Kasią Matyjewicz, aktywistką antymobbingową, terapeutką, szkoleniowcem, HR-owcem, zamieszczony 31 marca b.r. na stronie „Głosu Nauczycielskiego”:
Kasia Matyjewicz, aktywistka antymobbingowa:
Nauczyciel nie powinien być sam, gdy przychodzi roszczeniowy rodzic
Roszczeniowość, krzyki, wulgaryzmy, nawet rękoczyny. Do tego zorganizowana cyberprzemoc w zamkniętych grupach socialmediowych. Dyrektorzy szkół podają liczne przykłady zachowań wskazujących na brak szacunku wobec szkoły i nauczycieli. Co się dzieje?
– Kiedy rozmawiam z dyrektorami szkół, słyszę, że z roku na rok jest coraz gorzej, że dzieci są o wiele bardziej agresywne w porównaniu z rówieśnikami sprzed lat, a rodzice są coraz bardziej roszczeniowi. Ale to jest, niestety, skutek. Przyczyn należy szukać w braku kompetencji i umiejętności społecznych. To wynosi się z domu, w którym nie pokazuje się perspektywy innego człowieka, nie uczy empatii, nie tłumaczy, jak rozwiązuje się konflikty.
Troskę o dziecko wielu rodziców rozumie dzisiaj inaczej niż kiedyś, np. wypełniają mu cały dzień zajęciami dodatkowymi, a potem słyszą, że ono nie lubi wszystkiego, co wiąże się z edukacją. Rodzic to odbiera w ten sposób, że wszystkiemu winna jest szkoła. Na tym tle rodzi się większość konfliktów szkolnych.
Rozmaite badania od lat ukazują szkołę jako „głównego winowajcę” pogarszającego się dobrostanu dzieci. Taki jest odbiór społeczny. Czy rzeczywiście za wszystko można obwiniać szkołę?
– Żaden system edukacji, żadna szkoła nie wychowa dziecka za rodziców. To może dziwić, ale społeczeństwo naprawdę nie jest tego świadome. Szkoła oczywiście ma pewne narzędzia wychowawcze, ale ja bym powiedziała, że są one wtórne i niewystarczające. Nie zawsze zadziałają.
Na najlepsze efekty przy rozwiązywaniu konfliktów szkolnych można liczyć tylko wtedy, kiedy te narzędzia są ze sobą połączone bardzo dobrą współpracą z rodzicami, kiedy to, co jest w domu, koresponduje z tym, co jest w szkole. Najczęściej tak nie jest. […]
Cały tekst „Kasia Matyjewicz, aktywistka antymobbingowa: Nauczyciel nie powinien być sam, gdy przychodzi roszczeniowy rodzic” – TUTAJ
Pierwsze kwietniowe spotkanie w Akademickim Zaciszu” było poświęcone pedagogii Marii Montessori. Do rozmowy na temat tego sposobu organizowania procesu nauczania prof. Roman Leppet zaprosił Ewę Nikołajew-Wieczorowską,
Zaproszona tak pisała o sobie: „Gdy miałam 9 lat, rozpoczęłam naukę gry na pianinie, a potem trafiłam do szkoły muzycznej. Ukończyłam rytmikę na Akademii Muzycznej w Poznaniu i pewnie byłabym rytmiczką do końca zawodowego życia, gdybym nie zobaczyła na przystanku tramwajowym dziewczynki z zespołem Downa. To był ułamek sekundy; tramwaj, którym jechałam, ruszył a ja nie mogłam o niej zapomnieć. Kilka miesięcy później zostałam nauczycielką muzyki w szkole specjalnej, a stamtąd ruszyłam do Monachium na studia podyplomowe z pedagogiki Montessori, organizowane przez Association Montessori Internationale – Międzynarodowe Stowarzyszenie Montessori, znane wszystkim montessorianom na całym świecie.”
Jak zwykle zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby wysłuchać i obejrzeć zapis tej rozmowy do uczynienia tego o dogodnej dla siebie porze, klikając poniżej załączony link:
Montessori jako edukacja powszechna? – TUTAJ
Dziś proponujemy tekst z fb-profilu dr Marzeny Żylińskiej, który zamieściła tam, wraz z krótkim plikiem wideo, 1 kwietnia. Promuje tam książkę „Odporność psychiczna. Jak wzmacniać dzieci i nastolatki w radzeniu sobie z przemocą”.
Pogadanki raczej nie pomogą, ale z historiami jest inaczej.
Co proponuję? Wspólne czytanie i przedyskutowanie na jednej godzinie wychowawczej jednego rozdziału – każdy rozdział to historia dziecka albo nastolatka, który doświadczył jakiejś formy przemocy rówieśniczej. Każda z tych historii kończy się dobrze, a czytelnik dowiaduje się, jakie metody się nie sprawdziły, a co pomogło.
Ważne, by wnioski wyciągali sami uczniowie, by mówili, co mogą zrobić osoby obserwujące przypadki przemocy rówieśniczej. Ale to nie oznacza, że dorośli mogą się wycofać. W każdej szkole powinna być osoba, do której doświadczający przemocy rówieśniczej uczniowie mogą się zgłosić i od której uzyskają prawdziwą pomoc.
Ja zwróciłabym uwagę uczniów na sprawców przemocy. To osoby SŁABE, pewny siebie człowiek, który jest z siebie zadowolony, nie musi w chory sposób podnosić swojego poczucia wartości. Na tę słabość osób gnębiących innych warto zwracać uwagę, bo to osoby, które chcą uchodzić w oczach innych za silne i pewne siebie, ale to, co robią pokazuje, że tej pewności i bardzo brakuje. Trzeba mówić o tym, że sprawcy przemocy potrzebują pomocy i że to co robią, to oznaka słabości i poważnych problemów.
Plik filmowy z wypowiedzią dr Marzeny Żylińskiej na ten sam temat – TUTAJ
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/
Dzisiaj na portalu „Strefa Edukacji” zamieszczono tekst Katarzyny Mazur, w którym opisała słabo przebijający się do powszechnej świadomości problem, jakim jest – według zawartych tam informacji – opór rodziców uczniów nie mających żadnych deficytów rozwojowych, z którymi uczą się lub mieliby się uczyć uczniowie z orzeczeniami. Zamieszczamy obszerne fragmenty tj publikacji i link do jej pełnej wersji. Wyróżnienie fragmentów tekstu pogrubeniem czcionki – redakcja OE:
Rodzice nie chcą edukacji włączającej. Do integracji nie wystarczą dobrze przygotowani nauczyciele
Coraz więcej mówi się o edukacji włączającej jako standardzie przyszłości. Jej założenia – równość szans, pełne uczestnictwo i wspólna nauka dzieci o zróżnicowanych potrzebach – są słuszne i nowoczesne. Ale rzeczywistość szkolna pokazuje, że sama idea nie wystarczy. Wśród wielu barier, na które napotyka integracja, zaskakująco często pojawia się jeden, wciąż mało omawiany czynnik: opór rodziców. […]
Rodzice walczą z tymi, którzy mają być „włączani”
– Współpracując z placówkami ogólnodostępnymi, mam poczucie, że rodzice są jednym z czynników bardzo niekorzystnie wpływających na włączanie dzieci ze specjalnymi potrzebami do grup ogólnodostępnych. Często walczą z tymi dziećmi i ich rodzicami – mówi Emilia Owczarek, dyrektorka niepublicznego przedszkola specjalnego podczas XXI Konferencji OSKKO.
Ten głos nie jest odosobniony. W szkołach i przedszkolach coraz częściej obserwuje się niechęć rodziców dzieci neurotypowych wobec idei wspólnej nauki. Obawy są różne – od tych dotyczących zakłóceń w nauczaniu po lęk o bezpieczeństwo i jakość edukacji własnego dziecka.
Niekiedy przybierają formę cichego bojkotu: dzieci są przenoszone do innych klas, a nawet szkół, by uniknąć kontaktu z dziećmi z orzeczeniami. Z drugiej strony, także rodzice dzieci z niepełnosprawnościami wyrażają niepokój – o to, czy szkoła ogólnodostępna rzeczywiście zapewni ich dzieciom odpowiednie wsparcie.
Ten konflikt – rodzice przeciwko rodzicom – rzadko przebija się do publicznej debaty. A przecież ma realny wpływ na funkcjonowanie klas integracyjnych. […]
Edukacja włączająca nie powinna odbywać się kosztem szkół specjalnych
W tle toczy się jeszcze inna, coraz bardziej napięta dyskusja – o roli szkolnictwa specjalnego. W narracji o nowoczesnej edukacji często traktuje się je jako relikt przeszłości. A przecież to właśnie szkoły specjalne wciąż niosą na swoich barkach edukację dzieci z najcięższymi zaburzeniami.
– Chciałabym, żeby szkolnictwo specjalne było zauważane, tak jak każdy inny element edukacyjny – mówiła podczas konferencji Iwona Pasznicka-Longa z Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Krakowie. – Ostatnimi czasy szkolnictwo specjalne jest taką kulą u nogi, bo jeszcze „dychamy”, ale już coraz mniej. I nie ma, jak to usłyszałam już parę razy, woli politycznej, aby rozwijać to szkolnictwo.
Dyrektorka wyraziła uznanie dla idei edukacji włączającej, ale zwróciła też uwagę na pewien istotny problem, jakim jest przeciążenie nauczycieli szkół ogólnodostępnych.– Idziemy pełną parą w kierunku edukacji włączającej i nie mam nic przeciwko idei, ale dobrze wiemy, ile problemów mają szkoły w dzisiejszych czasach. Ile jest dzieci z opiniami, z różnymi zaburzeniami rozwojowymi – zauważyła. – I nie dlatego o tym mówię, że nauczyciele w szkołach ogólnodostępnych są „kiepscy” – bo są świetni – ale mają tak wiele problemów, że nie mają możliwości bardzo dobrego zajęcia się dzieckiem z niepełnosprawnościami na takim poziomie, jaki oferują szkoły specjalne.[…]
„Integracja tak, ale z głową”. Głosy praktyków, rodziców, nauczycieli
Pod oficjalnymi wystąpieniami i dokumentami promującymi edukację włączającą toczy się inna, mniej oficjalna debata – w komentarzach, na forach nauczycielskich i w zamkniętych grupach w mediach społecznościowych. To tam wybrzmiewają głosy frustracji, ale też trzeźwej oceny rzeczywistości. Łączy je jedno: integracja nie może być fikcją, opartą wyłącznie na założeniach ideowych, ignorujących codzienne realia pracy w szkole.
– Popieram integrację, ale z głową – pisze jedna z nauczycielek. – W klasie mam dzieci z orzeczeniami, dla których przygotowuję osobne materiały, sprawozdania, programy naprawcze, i uczniów zdolnych, których szykuję do olimpiad. A co z tymi przeciętnymi? Nikt nas z pracy z nimi nie rozlicza, a oni po prostu giną w trzydziestopięcioosobowej klasie.
W podobnym tonie wypowiada się nauczycielka, która podkreśla: – Nie mamy żadnych dodatków finansowych za pracę z uczniami z orzeczeniami, w przeciwieństwie do szkół specjalnych. Wszystko robimy w ramach obowiązków – dodatkowe lekcje, wydruki materiałów, pisanie opinii. A zdrowe dzieci są coraz bardziej przeciążone, pomijane, niezauważane.[…]
Pojawiają się też jednak głosy, które zwracają uwagę na to, co najistotniejsze w idei edukacji włączającej – zorientowanie na drugiego człowieka, nie zaś równanie do jednego poziomu.– Ludzie są różni, to trzeba zaakceptować. Włączanie nie jest po to, żeby udawać, że wszyscy są tacy sami, tylko żeby każdy miał swoje miejsce. Ale żeby to działało, trzeba mieć realne możliwości – nie tylko piękne idee.
I wreszcie refleksja, która pojawia się w wielu wariantach: – Czy ktokolwiek naprawdę przeliczył, ile różnych potrzeb da się pogodzić w jednej klasie? Jeden uczeń z niepełnosprawnością ruchową, drugi z wadą słuchu, trzeci z ADHD, czwarty z niepełnosprawnością intelektualną… Nawet z pomocą specjalistów to nie jest zadanie, które da się zrealizować bez strat – i dla tych dzieci, i dla nauczyciela, i dla reszty klasy – takie pytania padają często,
Słowa te nie są wyrazem sprzeciwu wobec integracji. To raczej apel o realizm. O uznanie, że edukacja włączająca wymaga ogromnych nakładów: nie tylko finansowych, ale też społecznych – zaufania, współpracy, zrozumienia.
Cały tekst „Rodzice nie chcą edukacji włączającej. Do integracji nie wystarczą dobrze przygotowani nauczyciele”
– TUTAJ
Źródło: www.strefaedukacji.pl
